Pojechać do jakiegoś kraju i nie spróbować potraw tradycyjnej kuchni wydaje się barbarzyństwem, będąc więc ostatnio w Czechach postanowiliśmy zjeść klasyczne danie kuchni czeskiej – gulasz z knedlikami bądź też pieczoną wieprzowinę z knedlikami i duszoną kapustą. Spacerowaliśmy więc po centrum Ostrawy – jednego z największych czeskich miast i niestety okazało się, że trafienie na typową czeską restaurację oferującą tradycyjne dania jest niczym mission impossible. W końcu dotarliśmy na słynną ulicę Stodolni – ulicę będącą centrum ostrawskiego życia towarzyskiego. Znajdują się na niej dziesiątki barów, pubów, klubów i restauracji, a sama ulica przyciąga zarówno miejscowych jak i turystów z całej Europy. Niemniej jednak, jak w wielu innych europejskich miastach okazało się, że wszędzie niepodzielnie królują kebaby, pizzerie, chińczyki etc. I tak naszła nas myśl, że w Polsce jest dokładnie tak samo. Coraz trudniej zjeść dobrego schabowego nie znając odpowiedniej miejscówki. Bez problemu jednak zjemy danie kuchni greckiej, włoskiej, meksykańskiej, tajskiej, tureckiej, arabskiej, amerykańskie burgery, tureckie kebaby, japońskie sushi, a nawet kuchni fusion, która wielu zachwyca kreatywnością kompozycji kulinarnych.

Oczywiście nie negujemy różnorodności. Lubimy poznawać nowe smaki, próbować nietypowych potraw. Ale czasem szkoda nam, że my, jako społeczeństwo, ślepo podążamy za kulinarną modą, biegniemy do fast food-ów, a gdy dopadnie nas nocny głód zamawiamy na telefon pizzę lub kebaba. A tymczasem rodzima, tradycyjna kuchnia oferuje fantastyczne dania, jest niezwykle różnorodna, bogata, obfituje w potrawy przygotowywane z sezonowych produktów. Czy nie zjedlibyście ze smakiem tradycyjnych pierogów jakie robiła babcia? Takich o mięciutkim, rozpływającym się w ustach cieście? Albo bigosu, który jest tak charakterystyczny dla naszej polskiej kuchni?  Zresztą dania kuchni polskiej można wymieniać bez końca: kopytka, kluski śląskie, knedle, śledzie w śmietanie, smalec, zrazy zawijane, kotlet schabowy, golonka w piwie, kaczka z jabłkami, kaszanka… a na deser kompot ze świeżych lub suszonych owoców, szarlotka, sernik, makowiec, faworki… Pysznie prawda?

Być może jesteśmy konserwatystami, ale wydaje nam się to ciekawszą propozycją niż choćby kuchnia molekularna, choć oczywiście także za pomocą kuchni molekularnej można prezentować na talerzu polskie smaki. Niemniej jednak mamy cichą nadzieję, że wraz ze wzrostem zainteresowania tzw. slow food, zdrowym odżywianiem, odejściem od śmieciowego jedzenia, nastąpi powrót do tradycyjnych potraw, smaków naszego dzieciństwa, popularyzacji dań regionalnych. Na szczęście obserwujemy tendencję do lansowania takiego kierunku na przykład w popularnych programach telewizyjnych poświęconych sztuce kulinarnej. Coraz bardziej popularni są też restauratorzy, którzy oferują właśnie dania typowo polskie.

Idąc ulicami naszego miasta mijamy restauracje japońskie, tajskie, hiszpańskie, greckie itd. Chcielibyśmy jednak, aby podobnie jak u nas popularne są miejsca gdzie możemy zjeść dania z całego świata, na ulicach europejskich miast, pojawiły się polskie restauracje. Bo mamy się czym pochwalić. Nasza tradycyjna kuchnia jest z pewnością troszkę ciężka i specyficzna, ale jest też z całą pewnością smaczna i ma wiele do zaoferowania, szkoda więc, że jest stosunkowo mało znana.

I drugie nasze marzenie jest takie by jadąc na wakacyjny urlop mieć możliwość nieograniczonego próbowania dań regionalnej kuchni miejsca, w którym będziemy. Nie chcemy wizyty w McDonald’s, KFC czy Subway. Chcemy spróbować owoców morza, miejscowego wina, piwa, czy innego alkoholu, chcemy zjeść tradycyjny deser, prawdziwe lody z sezonowych owoców, dania pachnące miejscowymi przyprawami i ziołami. Chcemy iść na bazar i kupić dojrzałe, pachnące owoce. Bo dla nas podróż w nieznane miejsca to także odkrywanie nowych smaków i zapachów, możliwość zjedzenia tego, co nie jest dostępne na co dzień. I życzymy sobie by zjeść takie rzeczy, za którymi będziemy tęsknili do kolejnych wakacji, które będą dla nas kojarzyły się ze smakiem lata.